
Od czego się zaczęło? część I
Data dodania: 21.09.2018
Kończąc farmację nie byłam przekonana co do przyszłego wykonywanego zawodu.
Abstrakcja, prawda?
Studiować niespełna 6 lat jeden z najcięższych kierunków medycznych, pełnego wyrzeczeń i zaangażowania bez wizji pracy jako farmaceuta. Podczas stażu próbowałam się wtórnie przekonać za namową najbliższych, aby przyjąć inny punkt widzenia.
„Wszystko zależy od Twojego nastawienia”, mówili.
Moja ówczesna praca dojrzewała w obliczu nowatorskich reklam suplementów diety o wątpliwym działaniu, promowaniu specyfików, które lawinowo były zamawiane przez nieskrępowany dział marketingu, co najmniej jakby „tam na górze” wiedzieli ilu potrzebujących pacjentów na daną jednostkę zachoruje w ciągu tygodnia.
Miałam własną definicje medycyny holistycznej.
Po (nazwijmy sobie wprost) „nudnej i żmudnej” pracy w aptece, gdzie pacjentowi zatarła się granica między miejscem stricte leczniczym a promowanym na osiedlu supermarketem zaczęłam rozglądać się za pracą w branży koncernów farmaceutycznych. Na tamten czas wydawało mi się to najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Korporacyjne procedury, tygodnie rekrutacji… udało się! W ramach wyjątku uwzględnili mój młody wiek i brak doświadczenia, w zamian za ambicje i chęci. Wyimaginowane perspektywy dawały szanse na nowe życie.